Na Mazurach, pod Mrągowem
Cała Polska jest niezwykła, ale w takim miejscu chyba jeszcze nie byłem. I nie jest to kwestia otoczenia, budynków i przyrody, choć jest pięknie! W tym miejscu miłość wisi w powietrzu. W fundacji „Zwierzęta Eulalii” spokojną przystań znalazły zwierzęta porzucone i skazane na zły los. Dziś są szczęśliwe i tym szczęściem i radością dzielą się z każdym, kto tam przebywa. Tam jest magia i ja jej całkowicie uległem. Nigdy tego nie zapomnę. „To miejsce jest rajem, azylem miłości i spokoju dla uratowanych zwierząt”, mówi założycielka fundacji, Eulalia, a ja dodam, że również dla ludzi :-), którzy dzięki bliskiemu kontaktowi ze zwierzętami i naturą stają się lepsi.
Niezwykła Eulalia
W sercu Puszczy Piskiej, stworzyła dla zwierząt raj. Jest tu ich dużo, coraz więcej, ale najważniejsze są konie, bo to dla nich Eulalia Wojnicz założyła ten azyl, ratując je często z transportu. Z czasem zamieszkiwać tu zaczęły kolejne zwierzaki w potrzebie. Jakie? „Dwunożne, czworonożne…” – odpowiada w skrócie, bo jest ich tyle, że długo by wymieniać. Wszystkie odzyskują radość i wiarę w człowieka. Po prostu czują, że mają tu opiekę i spokojne życie do końca swoich dni. Szczęśliwe zwierzęta, szczęśliwi ludzie, a Eulalia niezwykła, bo zawsze otoczona przytulającymi się do niej zwierzakami. Wystarczy, że się pojawi, a konie wtulają łby w jej włosy, koty wskakują na kolana, psy siadają u jej stóp… Po pięknym spacerze po dolinie zgłodnieliśmy i teraz ja mogłem czymś zaimponować Eulalii 🙂
Jak szybko zjeść pysznie
Tyle pracy przy zwierzętach, że czasu na przygotowywanie posiłków dla siebie Eulalia nie ma zbyt wiele. Postanowiłem więc, pokazać jej, jak szybko przygotować wyjątkowo pyszną przekąskę. A jak pyszną, to wiadomo, że z serkiem Almette! Tym razem wykorzystałem serek z ogórkiem i ziołami. Wystarczy mieć jeszcze pieczarki, prażone pestki słonecznika, pomidorki koktajlowe… i już! Kilka prostych, ale wyjątkowych produktów w doskonałym połączeniu i dosłownie w kilka minut mamy przekąskę, że palce lizać! Nie pierwszy raz robiłem to danie, ale muszę przyznać, że pieczarki faszerowane serkiem Almette przygotowane w tak pięknych okolicznościach przyrody miały smak wyjątkowy!
Jeszcze więcej smaków
Nie byłbym sobą, gdybym nie powiększył ilości doznań, jakie serwują swoim gościom „Zwierzęta Eulalii”. Chodzi oczywiście o doznania smakowe. Marcie Hennig, blogerce z codzienniefit.pl, mimo, że dała mi nieźle w kość w czasie naszego treningu, zaproponowałem przepis idealny po takich ćwiczeniach. Bierzemy: idealny serek Almette, idealnego ogórka i odrobinę idealnej rukoli. Idealnie zwijamy roladki, jemy i nadal mamy idealną linię! Jestem idealny, yyy to znaczy genialny! Ale zejdźmy na ziemię i schylmy się po ziemniaki, szparagi i jajka. Pomagała mi Agnieszka (mrspolka-dot.com) ze swoją cudowną rodzinką. Z baaardzo dużą pomocą dziewczynek przygotowaliśmy hiszpański omlet, którego smak wzbogaciliśmy przepysznym serkiem Almette z ogórkiem i ziołami. Wspaniały pomysł na niedzielne śniadanie. Musicie spróbować!
Koszenie pomaga!
Już wiemy, jak ważne są łąki kwietne, jak i gdzie możemy je zakładać. Znamy ich gości, czyli pszczoły i inne owady zapylające, dla nich łąki są jednym wielkim domem, który je chroni i pomaga im żyć. Ale jak o nie dbać? Kosić je, czy nie? Okazuje się, że to nawet konieczne! W Polsce, ze względu na klimat, większość łąk, to tak zwane łąki dwukośne, czyli koszone dwa razy w roku. Pierwsze koszenie odbywa się w czerwcu, w okresie kwitnienia traw. Drugie w lipcu lub sierpniu, gdy trawa już sięga „po pas”. Wbrew temu, co myśli wiele osób, koszenie pomaga również łąkom kwiatowym, wzmacnia kwitnące na nich byliny i pomaga im się wysiewać. To do boju! Kosy w dłoń! Niech łąki będą jeszcze piękniejsze!
Kosa, eko-kosiarka sprzed lat.
Skrętne ruchy tułowia, wymachy rąk… nie, to nie zajęcia fitness, to koszenie łąki kosą. Prawdziwą kosą. Nigdy bym nie przypuszczał, że zostanę kosiarzem! To dzięki Maćkowi z Fundacji Łąka, poznałem tak „pradawne” zajęcie, które teraz wraca do łask. Ale zacznijmy od początku. Najpierw delikatnie wyklepaliśmy ostrza, potem osełką naostrzyliśmy ich krawędzie… i gdy już myślałem, że wiem wszystko Maciek pokazał mi prawidłowy przy koszeniu układ ciała, ustawienie nóg i ruch tułowia… i gdy znowu myślałem, że już wiem wszystko, okazało się, że co 30 sekund muszę sięgnąć po osełkę i podostrzyć kosę, żeby z lekkością i skutecznie przyciąć trawy. Ale uwierzcie mi, to nic biorąc pod uwagę przyjemność koszenia w ciszy i bez spalin. Czyli, eko-kosiarki w dłoń! Pomagajmy łąkom!