Almette

 
 

Łąka może powstać szybciej niż myślisz!

Dbamy o łąki, wysiewamy łąki… choć jest też inny sposób na ich zakładanie. Wystarczy skorzystać z roślin, które już wyrosły w pojemnikach, czy z małych rozsad, tzw. multiplatów. Z takich bylin łatwo tworzy się rustykalne rabaty i kwietniki. Możemy je także wykorzystać do uzupełnienia składu gatunkowego na już istniejących łąkach. Wysadzając rośliny z pojemników w trawnik, możemy założyć wyspy dzikiej roślinności bez konieczności uprawy terenu i pozbywania się istniejącego trawnika.

Jest jeszcze jedna ogromna zaleta takiej metody. Rośliny z rozwiniętym systemem korzeniowym mają przewagę nad większością chwastów, co ogranicza konieczność pielenia, lepiej przyjmują się w gruncie i szybciej kwitną. Istnieje też większa swoboda w aranżowaniu kompozycji kolorystycznych i kształtów rabaty. Przede wszystkim jednak, dzięki roślinom w sadzonkach nasza łąka zakwitnie znacznie szybciej niż przy tradycyjnym wysiewaniu nasion. To bardzo dobra wiadomość dla niecierpliwych!

Rośliny z pojemników można sadzić przez cały sezon wegetacyjny i najlepiej w odpowiednich odstępach, aby miały szansę się rozrosnąć w kolejnych sezonach. Sadzonki można też łączyć z siewem. Wówczas pomiędzy rośliny z sadzonek wysiewamy nasiona. Zakładanie łąki tą metodą ma jeszcze jedną zaletę. Mając kontrolę nad gatunkami roślin, możemy sobie pozwolić na stworzenie „kwietnej łąki jadalnej”. Mniszek lekarski, pokrzywa, podbiał czy bratek, to tylko niektóre przykłady popularnych, rosnących na łąkach roślin, które mogą mieć zastosowanie w przygotowaniu potraw, dostarczając wartościowych składników odżywczych. Tym bardziej zachęcamy do zakładania łąk… nawet tych malutkich 🙂

PTAKI POTRZEBUJĄ ŁĄK

Nawet najmniejsza łąka, porośnięta różnymi gatunkami traw i kwiatów, ma ogromne znaczenie dla wielu gatunków owadów, ptaków i ssaków. Zapewnia im schronienie i pokarm. Jest ich siedliskiem – niezwykle ważnym elementem bioróżnorodności.

Łąki, razem z polami i pastwiskami, mają szczególne znaczenie zwłaszcza dla ptaków. Ilość ukrywających się wśród traw larw, pędraków i owadów jest dla nich często warunkiem przetrwania. Coraz częstsze wycinanie starych drzew, których dziuple i konary są naturalnym miejscem gniazdowania wielu gatunków ptaków, przyczynia się do zmniejszenia ich populacji. A jak ważne są ptaki niech świadczy fakt, że w ich dziobach na świecie giną rocznie setki ton owadów roślinożernych, które stanowią zagrożenie dla lasów i pól uprawnych.

Jak my, oprócz zakładania łąk, możemy wspierać naszych skrzydlatych sprzymierzeńców? Budujmy domki dla ptaków! Ich wzory zostały ustalone przez wybitnego ornitologa i praktyka Jana Sokołowskiego już przed II Wojną Światową. Jego projekty, starannie dopasowane rozmiarami do różnych gatunków ptaków, używane są do dziś z niewielkimi tylko modyfikacjami.

Wieszając domki na bezpiecznej wysokości i w bliskości obfitujących w owady łąk i pól możemy być pewni, że nim się spostrzeżemy, w otworze wlotowym zaczną znikać ptaki taszczące źdźbła, pióra i kępki sierści. Taki widok, to zawsze nieomylny znak, że ktoś zaakceptował nowe lokum i wiąże z nim poważne zamiary. A gdy w gniazdach pojawią się młode, ptaki jeszcze aktywniej polują, żeby zdobyć wysokobiałkowe pożywienie dla piskląt.

Ptaki odgrywają ogromną rolę w regulowaniu populacji owadów roślinożernych. Dlatego zakładajmy łąki, bo ich brak jest istotnym zagrożeniem dla ptaków.

BEZ KOSZENIA NIE MA ŁĄKI

To, że łąka jest pożyteczna, wszyscy wiemy. Dla rolnika jest źródłem siana, którym żywi swoje zwierzęta hodowlane i najczęściej kosi ją dwa, trzy razy do roku. A dzikie łąki? Okazuje się, że nie do końca są dzikie, bo w naszym klimacie łąka może istnieć tylko dzięki człowiekowi. Nie koszona, nie zjadana przez wypasające się na niej zwierzęta bardzo szybko zacznie się piąć w górę. Wyrosną na niej coraz wyższe rośliny, krzewy i w ten sposób przestanie być kwietną łąką. Najczęstszą tego przyczyną są przemiany w rolnictwie. Kosztem łąk zwiększane są obszary pod uprawy, a siano zastępowane jest gotowymi paszami. Dzieje się tak w całej Europie. W Polsce, już od 30 lat obserwujemy szybkie znikanie łąk z naszego krajobrazu.

Ginące ekosystemy łąkowe wymagają bardzo pilnej ochrony. Dlatego włączyliśmy się w działania, które pomagają je przywrócić. Mówiąc krótko, o łąki trzeba dbać.

Na szczęście zakładanie dzikich łąk staje się w całej Europie coraz bardziej popularne. Z roku na rok zwiększa się nasza świadomość na temat bioróżnorodności, która jest konieczna dla zachowania równowagi w przyrodzie. Coraz wyraźniej zdajemy sobie sprawę z konieczności chronienia pszczół i innych owadów zapylających, chronienia wilgotności gleb – a to przecież dokładnie to, co możemy osiągnąć zakładając dzikie łąki!

Jak o nie dbać? Najlepiej ekologicznie. Wystarczy przytoczyć dane: w Polsce rocznie na koszenie trawników zużywamy ok. 37 mln litrów paliwa, więc każda „kosa w ruch!” jest na wagę złota! A jak to robić, nauczył nas Maciek z Fundacji Łąka. Przekonał nas, że argumentów za takim koszeniem jest dużo więcej, niż tylko oszczędność paliwa. Po pierwsze, kosa nie psuje się, nie potrzebuje paliwa, smarowania i przeglądów. Po drugie, nie hałasuje, nie zanieczyszcza środowiska, nie płoszy zwierząt, a niebezpieczeństwo uszkodzenia zwierzęcia, które znalazło się na trasie koszenia jest znacznie mniejsze, niż w przypadku mechanicznej kosiarki. A po trzecie, pozwala nam cieszyć się zrównoważoną, angażującą wszystkie grupy mięśni aktywnością fizyczną na świeżym powietrzu! Same korzyści, zwłaszcza dla łąk, które dzięki regularnemu koszeniu wspierają bioróżnorodność fauny i flory. Przyjaciele, do kos!

POMAGAMY ŁĄKOWYM OWADOM

Dlaczego warto dbać o dzikie owady?

Niewiele osób wie, że dzikie owady zapylające są często bardziej wydajnymi zapylaczami niż pszczoły miodne. W Polsce żyje aż 470 gatunków owadów należących do rodziny pszczołowatych, z czego większość to pszczoły samotnice. Jak bardzo są ważne, niech świadczy fakt, że w samej Europie istnienie ponad 4000 odmian warzyw i owoców zależy od pracy owadów zapylających. Dlatego róbmy wszystko, co pomaga je chronić. To dla nich wysiewamy kwietne łąki, a teraz budujemy domki dla owadów! Dlaczego to takie ważne? Niegdyś te owady znajdowały schronienie w słomianych strzechach, szparach między cegłami, w zakamarkach piwnic i na strychach domów. Obecne „betonowe” budownictwo i pieczołowicie wypielęgnowane ogrody praktycznie im to uniemożliwiły i wiele z tych pożytecznych owadów ginie. A my przekonaliśmy się, że wykorzystując łatwo dostępne materiały i proste narzędzia, możemy bardzo łatwo im pomóc. Budujmy domki – przestrzeń przyjazną pożytecznym owadom!

Co jeszcze możemy zrobić, żeby pomóc tym niezwykle pożytecznym dzikim owadom? Pokazał nam to Maciek z Fundacji Łąka. Taczka, łopaty, nasiona i… tworzymy pasy kwietne! Czym są? To odpowiednio dobrane mieszanki kwiatów, które zapewniają duże zasoby pyłku i nektaru, wysiane przy polach i na miedzach. Służą podnoszeniu poziomu różnorodności biologicznej owadów pól uprawnych, w tym zapylaczy. Pasy kwietne służą także rolnikom, bo im więcej owadów zapylających, tym wyższa przecież jakość i ilość plonów. Ale kwiaty przyciągają nie tylko zapylacze, także drapieżne owady, które żywią się szkodnikami upraw rolnych. W ten sposób pomagają chronić warzywa i zboża, a to z kolei pozwala znacznie ograniczać stosowanie pestycydów! Nie bez powodu od kilkunastu lat na całym świecie powraca w rolnictwie trend tworzenia pasów kwietnych. Siejmy kwiaty wśród pól!

WIĘCEJ ŁĄK!

Okazuje się, że każdy z nas może się przyczynić do zwiększenia ilości ukwieconych łąk. A więcej kwiatów, to większy dostęp dla owadów zapylających do kwitnących roślin! Wystarczy garść nasion, trochę ziemi i słońce.

Jedną z ciekawszych metod rozsiewania nasion polnych kwiatów są kule nasienne (tzw. seed balls albo seed bombs) – jest to mieszanka gliny, ziemi ogrodowej i oczywiście ukrytych wewnątrz nasion. Dlaczego kule? Bo łatwo je rozrzucić, wcisnąć w kretowisko, a nawet wystrzelić na dużą odległość z procy. To pozwala wysiewać rośliny tam, gdzie wcześniej nie było to możliwe.

Te niewielkie kule znane są od już od czasów starożytnych. Używane były przez Egipcjan i pomagały im wysiewać rośliny, gdy święta rzeka Nil przestawała wylewać na pola uprawne. Podobno stosowali je także Indianie z terenów dzisiejszego USA i mieszkańcy Mezopotamii. Pozwalały na wysianie nasion na trudnych terenach, ale także chroniły cenne nasiona przed szkodnikami. Metodę tę, zapomnianą przez kolejne wieki, przywrócił Masanobu Fukuoka – japoński farmer i naukowiec – i my z niej skorzystaliśmy!

Jak to robić, pokazał nam Maciek, założyciel Fundacji Łąka. Dowiedzieliśmy się, jak można samemu wykonać takie kule, a potem razem z Maćkiem rozrzuciliśmy ich całą masę!

Tylko patrzeć, jak wkrótce pojawią się dzikie, polne kwiaty. To było bardzo ekscytujące, ale przede wszystkim pożyteczne zajęcie! Naukowcy już dawno udowodnili, że dzikie kwiaty ma-ją zbawienne działanie na wzrost ilości i jakości plonów w sadzie i w uprawach warzywnych. Są one niezwykle potrzebnym naturze elementem bioróżnorodności.

Dlatego nie bez powodu łąki kwietne w 2019 roku zostały włączone do katalogu obszarów pro-ekologicznych, czyli obszarów przeznaczonych do obowiązkowego zazieleniania.

RATUJEMY DZIKIE PSZCZOŁY

Pszczoły towarzyszą nam od milionów lat. Są niezbędne dla życia na Ziemi, a mimo to, w wyniku niszczycielskiej działalności człowieka ich liczba drastycznie spada. Dzikie gatunki pszczół pomału wymierają, a przecież nie tylko produkują miód, ale przede wszystkim zapylają kwiaty wszystkich roślin. Dzięki nim możemy zbierać plony, możemy żyć.

Najważniejszym zagrożeniem dla pszczół jest brak siedlisk i zróżnicowanego pożywienia, czyli właśnie kwietnych łąk. Niestety dotyczy to również terenów wiejskich ze względu na coraz więcej wielkopowierzchniowych, monokulturowych upraw, wypierających naturalne łąki kwietne, które są naturalnym obszarem bytowania pszczół.

Postanowiliśmy pomóc dzikim pszczołom, budując dla nich nowe barcie (barć: wydrążona dla dzikich pszczół komora wewnątrz pnia drzewa). W czasie naszej wizyty w Republice Ściborskiej w tym zadaniu wsparli nas członkowie Kurpiowskiego Bractwa Bartnego, kultywujący tradycje bartnicze. Pradawne umiejętności współpracy ludzi z dzikimi pszczołami nie zaginęły w naszym nowoczesnym świecie.

Dzięki zachowanej wiedzy mogliśmy dziać barcie (dzianie barci: przygotowanie kłód bartnych dla dzikich pszczół z użyciem tradycyjnych narzędzi) zgodnie z wielowiekową tradycją tego rzemiosła. Wspólnymi siłami i zgodnie z dawną sztuką bartniczą przygotowaliśmy kłody bartne, które potem powciągaliśmy wysoko na drzewa. Zima jest najlepszą na to porą. Będą tam czekały, aż do wiosny. To właśnie wiosną „…będą się w nich nowe roje osiedlały” – jak mówi nasz gospodarz Darek z Republiki Ściborskiej „…bo musimy dbać o przyrodę i otoczenie, wtedy wszystko ze sobą gra”. I tak właśnie jest. Więcej pszczół, to więcej łąk pełnych kwiatów i ziół, więcej czystego powietrza, więcej zapylonych upraw oraz pożywienia dla ludzi, lepsze nawodnienie gleb i oczywiście… więcej miodu!

Bądź z nami blisko tam, gdzie tego chcesz: