To, co mi się podoba w Malwinie, to jej trzeźwa ocena sytuacji. Ona wie, że dzieci mają swoje “etapy” i nic na siłę (mojej znajomej dziecko, na przykład, przez rok jadło dzień w dzień na zmianę: jajko, parówka, jajko, parówka…. i żyje). Jednak to wcale nie znaczy, że Malwina odpuszcza. Stara się przemycać warzywa w swojej kuchni w postaci świeżych wyciskanych soków z warzyw i owoców, które sama robi. W ten sposób Mati odkrywa nowe smaki i ich połączenia.